Na papierze ten ruch wydawał się dość logiczny. Pod koniec stycznia Kacper Urbański postanowił udać się na wypożyczenie do Monzy, ponieważ chciał przede wszystkim utrzymać rytm meczowy i łapać kolejne minuty na boiskach Serie A. Początek zwiastował, że wiosną Polak może liczyć na regularną grę. Niestety, w ostatnich tygodniach sytuacja znów wymknęła się spod kontroli, a pomocnik wrócił na ławkę rezerwowych. Dlaczego 20-latek znów nie pojawia się na boisku?
Największe odkrycie poprzedniego roku
Choć grono bardziej zorientowanych kibiców kojarzyło już postać Kacpra Urbańskiego, to jednak poprzedni sezon pozwolił zakotwiczyć się mu na stałe w świadomości kibiców. Pod koniec listopada 2023 roku młody pomocnik zaczął otrzymywać coraz więcej szans od ówczesnego szkoleniowca Bolonii Thiago Motty i w drugiej części kampanii regularnie pojawiał się już na placu gry, nierzadko od pierwszej minuty. Sami kibice „Rossoblu” początkowo nie do końca mogli zrozumieć decyzji trenera, lecz szybko przekonali się, że wychowanek Lechii Gdańsk to ciekawy gracz, z którego klub może mieć wiele pożytku. Bolonia do końca sezonu utrzymała miejsce w czołówce, stając się najbardziej pozytywną niespodzianką poprzedniej kampanii. My zaś mogliśmy się cieszyć, że nasi rodacy – Łukasz Skorupski i Kacper Urbański – także dorzucili do tego sukcesu swoje niemałe cegiełki.
Rozwój w karierze ówczesnego 19-latka nie umknął uwadze selekcjonera Michała Probierza, który nie tylko pozwolił mu zadebiutować w kadrze, ale też postanowił w nagrodę wręczył bilet na Euro. Sam Urbański nie przestawał zadziwiać kibiców i już w pierwszym swoim występie w seniorskiej reprezentacji zaliczył asystę w meczu przeciwko Ukrainie. Od samego początku było widać, że nie boi się grać ofensywnie i błyskotliwie, a koszulka z orzełkiem na piersi zupełnie mu nie ciąży.
Nic dziwnego, że selekcjoner nie bał się postawić na środkowego pomocnika na turnieju w Niemczech. I chociaż Euro 2024 w naszym wykonaniu trudno oceniać pozytywnie, tak sam Urbański pokazał, że może być częścią reprezentacji na następne lata. Nikt nie miał wątpliwości, że w jesiennych meczach Ligi Narodów znów ujrzymy gracza Bolonii na boisku. Spodziewano się także, że pomocnika czeka emocjonujący sezon klubowy, w trakcie którego jego klub miał także wystąpić w rozgrywkach Ligi Mistrzów.
Reasumując, latem zeszłego roku perspektywy przed pomocnikiem prezentowały się całkiem sympatycznie.
Początek sezonu pod znakiem kontuzji
Przed nowym sezonem w Bolonii doszło do bardzo istotnej zmiany na ławce trenerskiej. Dotychczasowy orędownik talentu Urbańskiego Thiago Motta postanowił wykonać krok naprzód w swojej karierze i odszedł do Juventusu. Zastąpił go z kolei Vicenzo Italiano.
Jeszcze przed rozpoczęciem rozgrywek nasz reprezentant zmagał się z problemami zdrowotnymi, które w zasadzie uniemożliwiły mu płynne wejście w nową kampanię. Pierwszą szansę na występ w wyjściowym składzie otrzymał w połowie września i wykorzystał ją, wpisując się na listę strzelców w spotkaniu przeciwko Monzie.
W kolejnych tygodniach trener Italiano zaczął stawiać na niego częściej i pozwolił Polakowi wystąpić od pierwszej minuty m.in. w spotkaniach Ligi Mistrzów z Aston Villą i Liverpoolem. W lidze zaś pomocnik częściej pojawiał się na boisku wchodząc z ławki. Urbański regularnie występował także w reprezentacji Michała Probierza, który nie zrezygnował z wystawiania pomocnika od pierwszej minuty i częściowo starał się oprzeć na nim grę ofensywną w meczach Ligi Narodów.
Utrata miejsca w składzie
Od początku sezonu Bolonia musiała mierzyć się z trudami typowymi dla ekipy, która musi zaadaptować się do gry na kilku frontach. W LM nastąpiło zderzenie z bardziej utytułowanymi rywalami i zespół dość szybko przestał się liczyć w grze o awans do następnej fazy. W lidze zaś nie brakowało kłopotów z regularnym punktowaniem i pojawiła się obawa, że klub wróci do roli ligowego średniaka.
Trener Italiano musiał zareagować i zaczął dokonywać zmian w składzie, które objęły także Urbańskiego. Polak swój ostatni występ w Serie A zanotował pod koniec listopada, a potem otrzymał jeszcze swoją okazję na grę od pierwszej minuty w meczu przeciwko Benfice.
Trudno jednak było nie zauważyć, że pozycja pomocnika nie jest już w klubie tak silna, jak w poprzednim sezonie. Sam Italiano pytany o rolę Urbańskiego w drużynie starał się wypowiadać kurtuazyjnie i zwracał uwagę m.in. na młody wiek zawodnika. Dodatkowo nie brakowało głosów, że szkoleniowiec, w przeciwieństwie do swojego poprzednika, bardziej stawia na aspekty fizyczne, które niekoniecznie są mocną stroną Polaka.
W grudniu jednak klub ogłosił ważną informację o przedłużeniu kontraktu z Urbańskim do czerwca 2026 roku. Tym samym wysłano sygnał, że pomocnik dalej znajduje się w planach drużyny na przyszłość. Potrzebował on jednak regularnej gry, dlatego przed zimowym oknem transferowym zaczęto rozglądać się nad potencjalnym wypożyczeniem. W grę miały wchodzić dwa kierunki: hiszpański Valladolid, bądź czerwona latarnia Serie A, czyli Monza. Ostatecznie 20-latek postanowił pozostać we Włoszech i w styczniu postawił na opcję numer dwa.

Monza: czerwona latarnia i chaos na ławce
Reprezentant Polski wybrał zespół, który w tym sezonie radzi sobie bardzo źle, a jego główną bolączką jest przede wszystkim kreowanie sytuacji (najgorsze xG spośród drużyn ligi, 24,01). Drużyna w obecnym sezonie kompletnie rozsypała się po odejściu do Fiorentiny poprzedniego szkoleniowca, Raffaele Palladino. Jego następca Alessandro Nesta w pierwszych 20 kolejkach wykręcił średnią zaledwie 0,80 pkt na mecz i w grudniu został zwolniony.
Nowy trener, Salvatore Bochetti, radził sobie jeszcze gorzej i w siedmiu spotkaniach zainkasował zaledwie 0,43 pkt na mecz. Kacper Urbański nie uratował posady trenera, którego w lutym zastąpił… powracający do Monzy Nesta. Już samo zamieszanie z obsadą trenera dobrze pokazuje, do jak trudnego środowiska Polak trafił zimą. Brak stabilizacji na ławce i wieczne poszukiwanie odpowiedniego ustawienia zespołu mogło budzić niepokój.
Przyzwoity debiut Polaka
Wróćmy jednak do początku w Monzie. Szansę na debiut Urbański otrzymał błyskawicznie, bo już dwa dni po oficjalnym ogłoszeniu transferu zadebiutował od pierwszej minuty w wyjazdowym spotkaniu w Genui, przegranym przez jego zespół 0:2. W kolejnych czterech meczach również dostawał swoje szanse w wyjściowym składzie, ale drużynie udało się wówczas zdobyć zaledwie punkt. O opinię na temat samej gry Polaka poprosiliśmy admina profilu AC Monza Polska na platformie X, który śledzi na bieżąco spotkania tego zespołu:
– Na początku swojej przygody w Monzy Urbański pokazywał się z dobrej strony – imponował techniką i pewnością w odbiorze piłki. Włoska prasa oceniała go jednak nierówno. La Gazzetta dello Sport pisała, że Polak nie błyszczy i jest niepewny, podczas gdy lokalne TuttoMonza dostrzegało w nim duży potencjał, chwaląc jego kreatywność i odwagę w grze ofensywnej.
Patrząc na obecną sytuację Monzy, trudno nie przyznać racji lokalnym dziennikarzom. Klub został zimą wyprzedany z kluczowych zawodników, a Urbański jest jednym z niewielu piłkarzy, którzy próbują wnieść do gry coś więcej niż tylko zachowawcze podania – w przeciwieństwie do Kevina Zeroliego, młodego pomocnika wypożyczonego z Milanu. W Monzy Urbański pełni inną funkcję niż w reprezentacji Polski – gra jako jeden z dwóch środkowych pomocników, odpowiedzialnych zarówno za kreowanie akcji, jak i wsparcie defensywy.
Urbański wraca na ławkę
Po trzecim spotkaniu Urbańskiego w barwach Monzy doszło do wspomnianej zmiany na stanowisko szkoleniowca. Do klubu powrócił Alessandro Nesta, co mogło zwiastować nowe porządki w klubie. Polak odczuł je dość szybko.
– W meczu z Lazio został jednak zdjęty po godzinie gry, a po dotkliwej porażce z rzymskim zespołem Bocchetti stracił posadę. Powracający na ławkę trenerską Alessandro Nesta postawił na Urbańskiego w swoim debiucie przeciwko Lecce, a także w kolejnym starciu z Romą. Pierwszy raz na ławce rezerwowych Polak usiadł w meczu z Torino, wchodząc na boisko w 57. minucie. Ostatnie spotkanie ligowe, 8 marca przeciwko Interowi, przesiedział już w całości na ławce.
Mniejsza liczba minut Urbańskiego może wynikać zarówno ze zmian taktycznych po wizycie Luciano Spallettiego w Monzello, jak i z oceny jego aktualnej formy przez sztab szkoleniowy. Sytuacja nie jest jednoznaczna, a decyzje trenera mogą być efektem różnych czynników, w tym strategii zespołu na kolejny sezon.
Fakty są takie, że pozycja naszego rodaka w klubie zaczęła słabnąć. Zaczęło się od 33 minut w meczu z Torino, a w kolejnych dwóch meczach Urbański nie podniósł już się z ławki. Co wpłynęło na tak diametralną zmianę w sytuacji Polaka?
– Trzy ostatnie mecze Monzy bez Urbańskiego w podstawowym składzie to prawdopodobnie próba desperackiego ratowania sytuacji przez Nestę. Trener szuka nowych rozwiązań i trudno go za to winić. W spotkaniu z Interem całkowicie zmienił ustawienie, decydując się na grę dwójką napastników – Dany Motą i Keitą Balde – oraz czwórką obrońców. Zaskakujące było jednak to, że na końcowe minuty Nesta wpuścił nie Urbańskiego, a 21-letniego Samuele Vignato, który od dłuższego czasu nie rozwija się zgodnie z oczekiwaniami. Czy to oznacza, że Urbański wypada z planów trenera? Niekoniecznie. Może to być również kwestia polityki klubu – Polak jest tylko wypożyczony do końca sezonu, podczas gdy Vignato zostanie w Monzy niezależnie od tego, czy drużyna utrzyma się w Serie A – komentuje nasz ekspert.
Kacper Urbański’s situation at Monza does not look good, he has lost he spot in the squad.
Last four matches:
56′ vs Roma
33′ vs Torino
0′ vs Inter
0′ vs ParmaNot good news for our National Team. pic.twitter.com/0QbRjjHk8V
— Scouting Polska (@ScoutingPolska) March 15, 2025
Nadchodzi czas decyzji
Trudno krytykować decyzję Urbańskiego o udaniu się na wypożyczenie z Bolonii. Pomocnik chciał przede wszystkim pozostać w rytmie meczowym i łapać cenne minuty. Wybór klubu być może nie budził szczególnej ekscytacji, lecz część kibiców mogła żywić nadzieję, że Polak zdoła wywalczyć sobie pewną pozycję w składzie outsidera Serie A. Zjazd do bazy po kilku spotkaniach i brak regularnej gry może być obawą odnośnie do dalszego rozwoju 20-latka.
– Urbański wciąż czeka na swoje pierwsze liczby w Monzy, ale trudno oczekiwać cudów od 20-latka, który trafił do zespołu walczącego o utrzymanie. Monza ma jedną z najsłabszych ofensyw w lidze – w 28 kolejkach zdobyła zaledwie 23 gole. Nawet kiedy Urbański jest na boisku, widać, że widzi więcej od swoich kolegów, ale często jego zagrania nie są przez nich rozumiane lub wykorzystywane.
Nie można go jednak traktować jako kozła ofiarnego. Jego przyszłość w Monzy zależy nie tylko od jego formy, lecz także od tego, czy klub będzie miał jeszcze o co walczyć w końcówce sezonu. Jeśli Polak pokaże się dobrze na treningach, dostanie kolejne szanse. A jeśli nie – Monza może już myśleć bardziej o przyszłości swoich własnych zawodników niż o rozwijaniu gracza, który po sezonie prawdopodobnie odejdzie – dodaje nasz rozmówca z profilu AC Monza Polska.
Jest wielce prawdopodobne, że Monza pożegna się po tym sezonie z najwyższą klasą rozgrywkową we Włoszech, a sam Kacper Urbański nie przedłuży swojej krótkiej przygody z tym klubem i wróci do Bolonii. To jednak może nie być koniec problemów Polaka z regularną grą.
Aktualnie drużyna Vicenzo Italiano w lidze spisuje się jeszcze lepiej niż przed rokiem pod wodzą Thiago Motty. Niewykluczone, że klub znów awansuje do Ligi Mistrzów i poszuka wzmocnień na rynku transferowym. Jak zaś zachowa się w stosunku do Urbańskiego, gdy ten powróci do zespołu po kolejnych miesiącach bez gry? Pamiętajmy także, że latem pomocnikowi pozostanie zaledwie 12 miesięcy do końca kontraktu. Polak będzie musiał dokładnie przeanalizować swoją sytuację i podjąć decyzję odnośnie do swojej dalszej kariery.
Jakub Moder wyznaczył ścieżkę
Nikt nie ma wątpliwości, że na tym etapie nasz reprezentant potrzebuje przede wszystkim gry, aby się rozwijać. W trakcie dotychczasowych występów w zespole Michała Probierza pomocnik udowodnił, że drzemie w nim spory potencjał, który żal byłoby zmarnować. Po bardzo udanym poprzednim roku nadszedł lekki zjazd, z którego dobrze byłoby szybko się wykaraskać.
Przykład Jakuba Modera w Feyenoordzie idealnie pokazuje, że czasem warto wykonać krok wstecz i wrócić do formy w odpowiednim środowisku. Wydaje się, że Monza na dłuższą metę takowym nie będzie. A Bolonia? Biorąc pod uwagę aktualną sytuację w drużynie Italiano, też możemy mieć wątpliwości.